KAŻDY Z NAS

jak bardzo bym chciał

to nie wymaże z głowy

dzieciństwo, czas choroby

lecz to i tak chuj

gdy Ty bywałeś głodny

młody

dzieciak

na rozstaju dróg

tak trudno orientować (się)

kto przyjaciel, a kto wróg

u boga zaciągnięty dług,

bym wrócić mógł

gdzie dom mój, i duch mój

gdzie Ty znosić musiałeś

twardą rękę ojcowizny

w psychice blizny

dają o sobie znać

gdy ciemna noc

i kurwa mać

napierdolona brać

chce czadu dać

nawiniesz się pod rękę i poznasz smak

niesprawiedliwości

znów!

zmarzłem do szpiku kości,

znów!

wyrwałem się z rąk

skrzywdzonych gości

tak śmierć planuje

siedząc na wysokości

nie znając litości

jak sztab

w najwyższym stanie gotowości

zrywa nici

na których nasze życie wisi

nie jesteś wstanie dnia policzyć

jeśli masz rozum,

który wyróżnia cię z tłumu

to nie podpisuj, żadnych umów,

bo za każdą z nich – diabeł czyha

gotów w cyrografie

przysiądź wszystko!

do głowy wepchnie  Ci!

błysk, to!

zło to!

władza!

powie…

a będzie kłamał,

bo to nie spowiedź

i sam, jak palec

gdy po tobie (deszczu) strugi

na rozstaju dróg

będziesz oddawał długi

chcąc wyrwać, z życia

jeszcze jeden, ostatni haust powietrza!

przyjaciel powie, nie trza

mi twoich słów i sławy,

przy mnie nie masz obawy

ja pozałatwiam twoje sprawy

tu masz koc

okryj się,

tu masz wodę /papu, tu trochę (s)trawy

jeszcze będzie czas zabawy

mówię Ci,

wspomnisz łzy

lecz – wtedy – już

jak szczęście

któż inny niż Bóg

może dać Tobie więcej?

nie odwracaj się w tę

stronę, co obwieszona blaskiem!

rąbnie ona – dnia pewnego

z wielkim trzaskiem!

wiesz, że wszystko przemija

nawet jak ugryzie żmija

ja, za Ciebie nie wybiorę

lecz, jak coś, to pomogę!!

przyjaciól poznaje się w biedzie,

skuma ten

co się przejedzie…

za małolata wśród obcych, obcym

nie rozumiałem za wiele

lecz pewnej nocy,

światło przygasło

mrok został moim przyjacielem

a potem uganiałem się

za Tobą, po kościele

myśląc, że gdzieś tam

mam przyjaciół wiele…

oszukiwałem siebie sam!

dziś gram! dziś trwam!

bit wspomaga bicie serca

lecząc miejsca

gdzie ma pamięć nie zna szczęścia

gdy los srogi

rzuca kłody!

dla niektórych to przygody,

dla niektórych to nagrody?

jeszcze innym schody,

a w większości groby…

modlę się by

Pan pokierował mnie

jak najmniej

doświadczając

obym, zapamiętał:

szum złocistej trawy

turkot kół tramwai

zachmurzone niebo

jako czas zabawy

aby było pięknie

zanim wszystko znowu pęknie!

refren

każdy z nas podąża swoja drogą

proste!

czasami jednak

ciężko jest tą drogę dotrzeć

zapalmy więc światło

(nasych serc)

niech iskrzy jak dynamit

liczę dziś na przyjaciół

bez nich nie liczę na nic!

refren 2

każdy z n podąża swoją drogą

proste!

ramię w ramię,

przejdziemy nad spalonym mostem

z serc naszych płynie żar

w nieskończoność, bez granic!

liczę dziś na przyjaciół!

bez nich nie liczę na nic!

podziel się!
pokaż
ukryj