Chodzi ubrana w wiersze
Te stare potajemne
Pisane na kolanach
Po bramach i kanałach
Żeby nie była sama
Żeby nie była sama
Kapelusz ma na głowie
I pistacjowe włosy
Ktokolwiek spojrzy w oczy
Ktokolwiek widział – płacze
Że właśnie tej miłości
Bóg mu nie podarował
Bóg mu nie podarował
I nawet kiedy słonko
Na niebie świeci jasno
I nawet wtedy, kiedy
Gwiazdeczki świecą jasno
To w blasku jej miłości
Blakną, ze wstydu gasną
Blakną, ze wstydu gasną
Chodzi ubrana w zachwyt,
w kieszeniach ręce chowa;
na palcu ma pierścionek
na stopach ma buciki
i gdy tak chodzi sama
to nie jest całkiem sama,
bo, gdzieś tam w środku, z dala
Bóg, jej miłość schował.
Jej miłość schował.