Jednak, to był koniec świata…
lecz zdał się początek, po chwili?
Odeszła na zawsze gwiazda
w cichej anihilacji fraktali.
Wyśniłem modlitwę
dziękczynną:
by świecić na innym niebie.
Tu nowa gwiazda jest ze mną,
przyciągam jej halo do siebie.
Noc wokół, rozjaśnia płomień
świecy.
Łzy gaszą pożar, wyschnięte
pękają…
Ze zgliszczy wyrastam, jak z
miedzy
po środku miłości, na którą
wszyscy czekają.
Pytasz się dziś, co działo się
wczoraj?
Kim był ten ktoś, kto w sercu
czekał?
Było tam ciężko, gdzie nie gdzie
raj…
Wibruję i drżę, po stracie
człowieka…
16.01.2013